niedziela, 25 stycznia 2015

Nieidealni


Jestem matką nieidealną. Moje dzieci też idealne nie są. Więcej: moje dzieci są bardzo nieidealne, a już na pewno dalekie od ideału i obiektywnego wyobrażenia "nauczycielskich dzieci". I ja się na to zgadzam. Pozwalam na to,żeby w naszym domu było głośno. Żeby był bałagan (czasem). Żeby dziecko się ufajdoliło po uszy. Żeby mogło wykrzyczeć, co je wkurza. I żeby skakało po kanapie, kiedy się cieszy.
Dokładając do tych moich "zgadzań się" względnie dużą ilość dzieci i zwierząt na stosunkowo niewielkiej powierzchni, bez wybiegu, otrzymujemy taką oto sytuację, że w naszym domu często nie jest spokojnie. Często jest bardzo niespokojnie wręcz.
Większość naszych okazjonalnych gości ma wypisane na twarzy to, czego nie wypada powiedzieć ("ale sajgon"). Znajomi nasi codzienni nie są już tak politycznie poprawni i mówią wprost w bardziej ("wesoło tu macie") lub mniej ("jak wy to, k***a,ogarniacie wszystko?!") zawoalowany sposób ;)
 Przychówek nasz składa się z trzech Sajgonków (tak,tak,Sajgonki będę odmieniać przez przypadki inaczej niż naleśniki): Luśka, l.10, Młody, l.8 oraz (jeszcze) najmłodszy Milo,l.3. Matka i Ojciec nie studzą emocji, mimo dekady małżeńskiego pożycia pozostając na etapie "docierania się". Ot, cały nasz lifestyle w jednym poście. Tadam!